Skip to main content

Bloomberg wydał nową serię wideo zatytułowaną „Miasta duchów Chin”.

Reporter Adam Johnson opisuje, jak chiński rząd buduje ogromne miasta, w których nikt jeszcze nie mieszka. Oczekuje się, że Chiny „zmienią się” w te miasta.

Naprawdę niezwykły pomysł. Autorytarni planiści w Pekinie lub gdziekolwiek zdecydują, że dobrze byłoby, gdyby na przykład milion ludzi lub więcej mógł przenieść się na wcześniej zaplanowany obszar.

Następnie rozbudowują infrastrukturę - a właściwie całą metropolię, drapacze chmur, sygnalizację świetlną i wszystko - i czekają.

Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, jak szalone to jest. Podczas ostatniej recenzji redaktora centralne planowanie nie było wielkim sukcesem. Zgodnie z historią biurokraci, którzy stosują dalekosiężne polityki, zwykle źle przydzielają zasoby.

Ale czy miasta-duchy to przepis na popiersie? Niektórzy mówią nie. Na przykład reporter Bloomberg zapewnia nas, że chińska gospodarka jest inna - to znaczy „tym razem jest inaczej”. (Gdzie to słyszeliśmy wcześniej ...)

Jest podobno OK, że tylko dziesiątki tysięcy ludzi żyją w tych duchowych miasteczkach, które zostały zbudowane dla milionów mieszkańców - ponieważ wszystkie te opuszczone metry kwadratowe będą kiedyś dobrze wykorzystane.

Jako bonus, budowanie miast-duchów jest idealne dla wzrostu gospodarczego.

Chiny tworzą nowe miejsca pracy w budownictwie, inżynierii lądowej, urbanistyce itp., Podążając autostradami do nikąd i budując stalowe i szklane wieże w bunkrach. Cała ta konstrukcja wygląda fantastycznie na papierze. Upiorna infrastruktura jest liczona jako produkcja, a utrzymany jest zbyt agresywny cel PKB.

Ale co jest nie tak z tym obrazem?

Po pierwsze, istnieje problem centralnego planowania. Wzrost i rozwój to siły wolnego rynku z sygnaturami prób i błędów. Miasta, które odnoszą sukcesy, są budowane od podstaw i nie są porządkowane biurokratyczną pieczęcią. Skąd więc rząd wie, gdzie powinna iść nowa metropolia lub jak duża?

Masz problemy z księgowością. Czy jutrzejsza obietnica powinna tak szybko znaleźć odzwierciedlenie w bilansach?

Wyobraź sobie korporację, która mówi: „Będziemy rosnąć o 20% rocznie, budując bezczynne fabryki w szczerym polu, z którego nikt nie korzystał przez jakiś czas. Ale nie martw się, popyt na te fabryki pojawi się Zrobimy z tego kiedyś zysk. Po prostu nie pytaj, kiedy ”.

Taki plan byłby brutalny przez rynek, ponieważ spółki publiczne ponoszą odpowiedzialność za zyski i zwrot z inwestycji (ROI). (Przynajmniej przez większość czasu - w czasach bańki inwestorzy chętnie ujawnią swoje racjonalne umiejętności.)

Oczywiście chiński rząd nie musi dążyć do zysku w swoich działaniach. Lub może zmierzyć wyniki w zupełnie niekonwencjonalny sposób, dotyczące „liczby utworzonych przez nas miejsc pracy” lub „jakie są dane dotyczące PKB”.

Ostatecznie mandat „miasta duchów” bezpośrednio kieruje Johna Maynarda Keynesa, który kiedyś zaproponował wykopanie dziur, a następnie uzupełnienie ich, aby zmusić ludzi do pracy.

Chiny są bardziej wymagające. Zamiast kopać dziury, buduje budynki. Jednak efekt jest taki sam. „Pewnego dnia” puste wieżowce będą miały wartość - chyba że zostaną najpierw potępione jako zużyte konstrukcje - ale do tego czasu są tylko dziurami.

Miastom duchów nie przeszkadzają chińskie byki z co najmniej trzech powodów.

Po pierwsze, przekonali się (z odrobiną pewności siebie), że puste metropolie kiedyś będą (wcześniej niż później) pełne.

Po drugie, uważają, że Chiny mają dużo pieniędzy do spalenia, nawet jeśli miasta-widma nie działają.

I po trzecie, jak mówi stare powiedzenie: „Krocząca pożyczka nie powoduje straty”. Tak długo, jak gra muzyka spekulacyjna, twórcy mogą tańczyć.

Jak zawsze problem pojawia się, gdy muzyka się zatrzymuje. Jeśli okaże się, że Chiny budują nadwyżkę zdolności produkcyjnych przez 20 lat, na przykład stagnacja projektów wartych setki miliardów będzie musiała zostać odpisana.

Jeszcze trudniejszy jest pomysł, że „cud gospodarczy” Chin jest tak naprawdę silnie obciążonym zakładem na merkantylizm ... wspierany przez niekontrolowaną konstrukcję ... z tylnym końcem boomu bezwzględnie wyciągniętym z przyszłych prognoz wzrostu.

To kolejna popularna taktyka manii inwestycyjnej: wraz ze stale rosnącymi krzywymi wzrostu, obietnicą jutra (i zaciąganiem pożyczek) na dziś.

Nawet jeśli Chiny mogą wystawiać czeki na pokrycie kosztów amortyzacji wszystkich tych miast, duża wielokrotność jest obecnie wbudowana w globalną gospodarkę, zakładając, że wzrost Chin jest prawdziwym biznesem. Jeśli zapadnie się tak bardzo w ten wzrost, to tak naprawdę wzrost „duchów” - lub „fantomów” - zgodnie z tymi pustymi pomnikami nigdzie - upadek tej wielokrotności może zaszkodzić.

[ff id="6"]